Następny:
Koncepcja na ten koszyk była zmienia chyba pięć razy. Miał być na święconkę, z rączką, później jako ładna doniczka na sztuczne kwiaty, aż wreszcie stwierdziłam, że ozdobię serwetką, którą miałam w domu. Efekt mi się podobał, zanim niestety pociapałam farbkami. Teraz jest tego za dużo. Człowiek uczy się na błędach :)
Z drugiej strony
i w środku
Dziękuję za wizytę na moim blogu;)Tylko błagam o jedno,nie pisz do mnie ,,na pani'bo czuję się wtedy jak sędziwa matrona;)))
OdpowiedzUsuńJak na początki z wikliną ,to pieknie Ci wyszły te koszyczki:)
Pozdrawiam Ilona
Ilonko, Twojego bloga odwiedzam kilka razy dziennie. Podpatruję sobie to i owo :) Piękne prace!
OdpowiedzUsuńJa bardzo dziękuję za wizytę u mnie. Jesteś moim pierwszym gościem. Bardzo mi miło :)
Witam Cię w blogowym świecie.Popieram Ilonkę ,nie mówmy sobie na pani.
OdpowiedzUsuńWiklina papierowa wciaga bardzo więc nie dziwię się,ze ci się też to udzieliło.Początki są zawsze trudne ,ale będzie coraz lepiej.A więc kochana do dzieła i pokaż nam co potrafisz ,a z przyjemnością będę zaglądać doCiebie.Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie z wizytą do zwiedzenia mojego skromnego bloga:))
Tobie Danusiu również bardzo dziękuję. Bardzo cenię sobie Wasze opinie. :) Pozdrawiam serdecznie
Usuń